poniedziałek, 27 lipca 2009

Nie wierzyłem, że uda mi się ukończyć TdF

Marcin Sapa, kolarz Lampre, był jedynym polskim zawodnikiem w peletonie podczas tegorocznego Tour de France.  
Udało się dojechać do Paryża.
- No tak, choć szczerze mówiąc, nie wierzyłem na starcie, że uda mi się ukończyć ten wyścig. Przecież debiutowałem w imprezie kolarskiej, która trwa aż trzy tygodnie. To tak długi wyścig, że właściwie nie bardzo pamięta się jego początek. Wszyscy mają dosyć makaronów. Przecież w ciągu całego wyścigu jadłem z nim ponad 40 posiłków. Na razie nie mogę na niego patrzeć.
Jak wygląda kolarska dieta podczas takiego wyścigu? 
- Rano zazwyczaj jemy jakieś muesli, makarony, albo dżemy i bagietki, a wieczorem makaron z mięsem. Makaron dla kolarza to podstawowe źródło węglowodanów.
Góry nie były zatem takie straszne
- Myślałem, że będzie gorzej.
A Mont Ventoux nie dało się we znaki? 
- Oj, ciężko było. To była najtrudniejsza góra na wyścigu. Najgorsze było pierwsze 7-8 kilometrów podjazdu.
Przytrafiły się panu podczas Tour de France momenty kryzysowe?
- Najgorzej było chyba pod Mont Ventoux. Trochę za późno zjadłem batony energetyczne i miałem wielki kryzys na początku podjazdu.
A czy była taka chwila, że czuł się pan naprawdę mocny? 
- Tak. To było podczas mojej drugiej ucieczki. Dobrze się czułem. Kiedy peleton zaczął nas już mocno gonić, czułem, że jest naprawdę dobrze. Zabrakło jednak trochę i nie dojechaliśmy do mety na czele.
Co panu dał start w Tour de France?
- Na pewno jestem bogatszy o doświadczenia. Gdybym jeszcze kiedyś raz miał okazję wystartować w tak dużym wyścigu, będę wiedział, by trochę inaczej gospodarować siłami. Na pewno też inaczej przeprowadziłbym przygotowania.
Szefowie ekipy zadowoleni z pana występu? 
- Ekipa jest bardzo zadowolona z mojej postawy od początku sezonu. Nie jestem kolarzem, który jeździ biernie w peletonie. Uciekając, próbuję walczyć na wyścigach. To dla mnie jedyny sposób na zwycięstwo, czy na wysokie miejsce na etapie.
Przyjemnie było zatem wjeżdżać do Paryża? 
- Nawet bardzo. Atmosfera wspaniała, mnóstwo kibiców. No i jednak Pola Elizejskie robią ogromne wrażenie.
Kolarze Astany poczęstowali szampanem? 
- Tak, na początku etapu otworzyli szampana i w ten sposób zaczęli świętowanie zwycięstwa Alberto Contadora.
Jakie najbliższe plany? 
- Wracam teraz do domu. Pewnie zajrzę do sadu, bo na więcej nie będzie czasu. Chcę się trochę wyciszyć, odpocząć. Już w sobotę po południu lecę na Tour de Pologne, który rusza w niedzielę.
Odpoczynku nie będzie zbyt wiele. Można w tak krótkim czasie zregenerować siły po tak ciężkim wyścigu? 
- Nie tak do końca, ale myślę, że będzie nieźle. W niedzielę rano dowiedziałem się jeszcze, że zaraz po Tour de Pologne jadę na Eneco Tour. To kolejny ciężki wyścig, po którym sezon już się dla mnie właściwie zakończy.
Czy Lampre przedłuży z panem kontrakt? 
- Myślę, że tak. Wszystko jest na dobrej drodze. Sprawa powinna się wyjaśnić albo podczas Tour de Pologne, albo zaraz po tym wyścigu. Myślę, że najpóźniej na początku września powinien podpisać nowy kontrakt.

Tomasz Kalemba, sport.onet.pl,  foto: corvospro 

1 komentarz:

  1. To jesli będzie miał pan chwilkę to zapraszamy w dowiedziny do pana pierwszego klubu ;] we wtorek o 16 mamy trening przy szkole podstawowej w kazimiezru biskupim serdecznie zapraszam takiego mistrza!

    OdpowiedzUsuń